sobota, 25 marca 2017

erato

Boginie nie ubierają się u Prady.
Namiętnie plądrują przydrożne lumpeksy. 
Wpadają w trans dotykania tkanin, gładzenia faktur, przyglądania się detalom.
Słuchają jakie historie opowiedzą im czyjeś ubrania.
I opowiadają im swoje. 
Przymierzają sukienki, w których kiedyś ktoś po raz pierwszy się całował.
Szurają zużytymi ząbkami suwaków, które zacięły się akurat w momencie, gdy zaczynało padać.
Przewiązują się w talii nie swoim paskiem. 
Przyjemnie lśnią w niechcianych cekinach.
Nie mogą dopiąć spodni, oddanych bo poprzednia właścicielka nie przestała chudnąć.
Wskakują w cudze buty, dając im szansę na nowe drogi.
Stojąc na jednej nodze przeglądają się w taflach luster z drugiej ręki.
Kupują te ubrania tylko po to, by jak najprędzej je z siebie zerwać.
Bluzkę zrzucić w przedpokoju wyrywając większość guzików.
Spodnie cisnąć pod łóżko, bo cisną.
Potykać się codziennie o ukochany blezer z drapiącej w kark wełny.
Ułożyć na bawełnianym stosie kolejne wyprane sukienki.
Zmechacić dresy.
Zaciągnąć rajstopy.
Odparować skarpetki.
Boginie ubierają się tylko po to, by móc się rozebrać. 
Oddychać przez meszek na skórze, napinać mięśnie stroszące włosy gdy robi sie chłodno, pachnieć jaśminowym talkiem i odrywać metki od spotkanych w życiu ludzi.




niedziela, 12 marca 2017

Macula lutea



bez płomienia, bez iskry, bez Prometeusza
pstryk! rozproszyło się białe światło 
rozdaje landrynki plamkom żółtym i gra w szachy
wieża na L4, a goniec na 75B
  współdzielą tylko współczynnik załamania 
a komory migoczą bez mrugnięcia powiek
dwójłomna trójmiłość ćwierćfalówki
halo, czy ty to widzisz?
 halo