piątek, 6 grudnia 2019

andrzejki

Wosk się leje, woda truchleje. Wróżba tradycyjna i mało wymagająca.
On ciepły, ona lodowata. Będąc bardzo wylewnym, zauważa jej płytkie odbicie. Spływa bezkształtnie w jej ramiona i przerażony zastyga. I już jest Jakiś. Jest ciałem, nawet stałym ciałem. Równie zimnym i twardym jak ona. Jest przyjemny w dotyku, trochę tłusty, trochę aksamitny. Uształtowała go ikarowa próba lotu w jej kierunku. Forma w jakiej go zastajemy przedstawia trajektorię misji objęcia jej swoim ciepłem. Całkiem ciekawy kształt, może pies, taki na przykład sznaucer? Do góry nogami wygląda jak wyspa, ciepła, słoneczna, na której chce się poleżeć i odpocząć. A jeśli ten kształt to parasol? Jeden z tych z drewnianą rączką i metalowym szpicem. Interpretacji jest wiele. Będzie analizowany, omawiany, porównywany ze swoim cieniem. Podczas gdy ona zaszklonymi oczętami będzie paraliżować kolejnych straceńców. Losy tej pary są dramatycznie doskonałe. Nikt nikogo nie rani, nie było zobowiązań, nie ma co drążyć. Przejdźmy do kolejnej wróżby.