poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Arusztowana

Domniemanie
Do mnie, do mnie
Pod jabłonią was zakopię.
Manie letnie i jesienne
Korzeniami wnet oplotę

Do mnie fazy
Wzywam dumnie
Tyleż wstydu narobiły
Maniakalne akty moje
Ran oblizać nie raczyły

Do mnie chęci
Szczerodobre
Czekajmy na wielkie czyny
Zacne plany, nowe życia
Miast zmian widać wybroczyny

Do mnie fałszu
Afektywny
Zmian znamieniem nicowany
Skrzyżowana trajektoria
Spokój ducha ci nieznany

Do mnie stanie
Gdzie jest pewność
By kiosk rozbić o łuk brwiowy
Asfalt, falset, bar, baryton
Plują w oko świętej krowy

Do mnie dystans
Dziecinniejmy
Rymowanek świergot zagrzmi
Trzydziestoletniego lenia
Głosem chwyci i ujarzmi

Domniemanie
Niewinności
Przecież durna jak wór kości
W danse macabre nie odróżniać
Sierpowego od miłości

Do mnie nic już
Nico, nicość
W lazurowe sny o wojnie
Skok na główkę z podwyższenia
Łamać kark można spokojnie

czwartek, 9 sierpnia 2018

Miało

Miało mi się znów zachcieć
Miało przywrócić siły
Miało oddać witalność
A ja leżę przygniły.

Miało przerwać wszechsenność
Miało sprawić, że czuję
Miało podnieść na duchu
Ja znów lunatykuję.

Miało odjąć ten ciężar
Miało być jak w wakacje
Miało dać poczuć słońce
A nie snu deprywację.

Miało być jak o świcie
Miało wrócić kolorem
Miało mgłę ściągnąć z powiek
A tu żar żalu gore.

Miało znieść ciężkość powiek
Miało poruszyć ciało
Miało głaskać po głowie
Głaszcze, a mi ciągle mało.

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Literatka bez skazy


Namiętnie nadużywam słów, których znaczenia nie pamiętam.
Pasja.
Beztroski. Ty.

Szaleńczo cedzę sylaby przez wilkinowy koszyk.
Wspa nia le ni wie lo krot nie

Wyrywam zęby książce klejonej introligatorską mazią o trzy jesienie starszą ode mnie.
Fanny i Templariusze
Fanny na tropie Yeti
Fanny i Benny Hill

Zaparzam pod przykryciem wątek z tkaniny o splocie panama.
Zioła ojca Dominika
Przepisy św. Rity
Trenuj z Ewą

Dogorywam na erracie Traktatu o otwartych przestworzach.
Kuku
Ryku