I sza
Grdyka lewa strona
Grdyka prawa strona
Cień ucisku
W poprzek nasady
Dławiący dreszcz
I wreszcie wszerz
Pomiędzy migdały
Wnękę tyłu gardła
I języczek wnika
Cień objętości
Wdech drażni przełyk jak piórko
Torturuje do zagryzienia zębów
Irytuje powierzchnię zatok
Wydech przenosi pióra do żołądka
Obkurcza go łapczywie
Dopinany agresywną przeponą
A ta prze nieproszona
Z dna, o którym już dawno zapomniano, z kwaśnych ciemności, wylewa się pierwsza fala treści
Może uwięźnie po drodze?
Niech cofnie się w swoim cofaniu
Niech już nie.
Przerażone serce podbiega do drzwi
Chaotycznie uderza w kołatkę
Zagląda przez przeszklone oczy
Chce się dobić na ratunek
Zerka przez cieśń gardzieli
Zamiera
Przesmyk gardła zalany w sztok
Piekielnie czerwone podniebienie
Spazmatycznie wygięte wargi
Zęby drżą z troski o szkliwo
Ślinianki szukają schronienia
Kolejna fala nikogo nie oszczędza
Próżniowe pakowanie śluzówki żołądka
Pępek przyklejony do kręgosłpa
Skamieniałe dno miednicy
W uszach szumnie szusuje ciśnienie
Zawroty
Słabość
Miękkie kolana
Trzymaj się krawędzi
Słono
Gorycz
Czerwień białek
Osuń się na ziemię
Bezwład
Ulga
Spokój
Zaśnij