sobota, 2 lipca 2022

Requiem dla sztormu

Coś czuję. Coś, co wylatuje z brzucha, napiera na emocjonalny falochron. Wpada w kanał odprowadzający przez oczodoły spuchnięty ocean. Czas łzawego surfera.

Pierwsza fala to strach. Wracają wyryte w skałach odrzucenia, niezrozumienia, osamotnienia. Te najstarsze, a może najmłodsze, bo dziecięce. Przypomina się. Potrzebowałaś opieki, a dostałaś opierdol. Błagałaś o uwagę, a zostałaś zignorowana. Potrzebowałaś bliskości, a zastałaś nieobecność.

Wypełzają załamania, traumy, nieprzeżyte śmierci. Te, w których rachunek prawdopodobieństwa umiejscowił właśnie Ciebie, przypadkowo zrzucając na łeb marmurowe płyty. I te, w które wdepnęłaś sama, bo przecież 'wiem jak mam żyć'. Serca rzucone na ruszt egoistycznej wędzarni.
Tłoczy się to wszystko i odtwarza coraz to inne klisze. Źródło niewyczerpania. Żałosne requiem. Perpetuum traumile.

Całość zlewa się w zatokę uniwersalnego współczucia. Spokojnego smutku. Pokornej akceptacji.

To twarz dziecka, które w pierwszej sekundzie życia zobaczy co je spotka po drodze. 
To ostatni dzień starej kobiety spędzającej samotnie ostatnie 20 lat.
To oczy matki, która wie, że umiera za wcześnie. 

A Ty co widzisz?

Obraz @agata_wojcieszkiewicz
agatawoj.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz